Po przez mój ostatni wpisie GDZIE KUPOWAĆ ZA GROSZE CIUCHY WE FRANCJI I WYGLĄDAĆ JAK MILION DOLARÓW? wiecie, że uwielbiam kupować w miejscach mniej oczywistych. Raczej nigdy mnie zobaczycie w IKEI by urządzić dom. Z dwóch powodów: słaba jakość i wysoka cena. A poza tym unikam jak ognia by mój dom wyglądał jak wszystkie inne. To taka moja mała obsesja na punkcie oryginalności 🙂
Odkąd odkryłam francuskie pchli targi, to już sobie nie wyobrażam funkcjonowania inaczej. Osobiście uważam, że chodzenie do seken hendów jak i na pchle targi jest stylem życia. I nie zamierzam tego w żaden sposób zmienić!
Antiquité, brocante, marché aux puces i vide grenier – jaka jest różnica
Jak na Francuzów przystało, sprzedaż staroci może nosić 4 nazwy i każda różni się odrobinie między sobą.
Antiquité to rodzaj butiku, który wyspecjalizował się w sprzedaży antyków. Jak na antyki przystało ich cena jest znacznie wyższa aniżeli w pozostałych miejscach. To miejsce raczej dla profesjonalistów czyli wszystkich tych którzy umieją rozpoznać styl i oryginalność przedmiotu.
Brocante jak dla mnie to coś pomiędzy antiquité a marché aux puces co oznacza, że możesz znaleść w takich miejscach dość selektywne i piękne rzeczy, jednakże ich cena nie jest tak wysoka jak w antiquité.
Marché aux puces to nasz polski pchli targ. I co ciekawe słowo puces oznacza pchły. Tego rodzaju targi mają długą tradycję we Francji a jego nazwa była zawsze kojarzone z pchłami… bo to one atakowały stare ubrania i meble. Kojarzone z brudem i biedą. I choć teraz tych pcheł już nie ma a klientami nie jest tylko biedota to jednak nazwa pozostała…
Vide grenier – to nasza polska sprzedaż garażowa. I tak jak w Polsce tak tutaj we Francji uczestnikiem – sprzedającym może być każdy! Tutaj nie ma żadnej selekcji, ani pod względem jakości czy ceny. Ważne jest miło spędzić czas i zarobić kilka groszy ze sprzedaży swoich rzeczy, których już nie używamy.
Brocante w Verteillac
Verteillac to małe miasteczko w Dordogne, „skolonizowane” przez Anglików. Normą stało się tam słyszeć język angielski na ulicach i chodzić do barów, restauracji prowadzonych przez Anglików. Jest ono znane z swojego brocante, który odbywa się w każdą pierwszą niedzielę miesiąca. I aby ubić dobry inters to należy się tam pojawić skoro świt. I tak też zrobiliśmy z Cyrille i udało nam się coś kupić; piękne zdjęcia z początku XX wieku oraz dwa czarne plastikowe krzesła. Chryste jak tego dnia było zimno! Brrrr! Zobacz video:
Jak z brzydkiego i pospolitego mebla zrobić gwiazdę salonu?
Po przez przymusowe siedzenie w domu postanowiłam nadrobić zaległości z dekoracji i urządzania domu. Jest to dla mnie doskonała forma odstresowania i zarazem źródłem satysfakcji. Zawsze mam ogromną radość z zrobienia czegoś manualnie i wykazania się kreatywnością. A jaka satysfakcja i radość, że z Kopciuszka zrobiło się królową salonu. Uwielbiam te transformacje! Podam Wam kilka przykładów:
Mebel, który pomimo tego, że jest bardzo dobrej jakości – w całości zrobiony z drewna a nie z kartonu tak jak w IKEI brakowało mu … koloru! I tak stworzyłam mu dość eleganckie wdzianko w postaci lekko zabrudzonego niebieskiego 🙂 Teraz tylko pozostaje mi czekać, aż farba wyschnie i dodać mu biżuterię – uchwyty do szuflad.
Tutaj mamy przykład mebla, które tylko i wyłącznie naoliwiłam. Bo jakoś żal mi go malować na kolor … We Francji ten rodzaj mebla nazywa się coiffeuse czyli miejsce w którym kobieta się czesze i trzyma swoje wszystkie akcesoria do włosów czy nawet biżuterię.
Stoliczek, który nie zapowiadał się być tak fikuśny i atrakcyjny a tu proszę! Kolor od razu zmienił jego aparycję. Cyrille musi jeszcze wywiercić dziurę w drzwiczkach by przymocować uchwyt. Mam nadzieje, że nie będę czekać na to kilka lat … hi hi hi ach ci mężczyźni !
Krzesła kupione na brocante w Verteillac. Z nimi nie miałam nic do roboty. Jedynie co będzie trzeba zrobić to wymienić to linoleum, ale to jak będziemy mogli wychodzić i sklepy będą otwarte a my bogaci 🙂 Co nie stanie się tak szybko …
Oryginalne zdjęcia z początku XX wieku. Jest w nich coś urzekającego. Jedynie co zrobiłam to oprawiłam je w ramy.
Szczerzę wszystkim polecam pchli targi i prace manualno-dekoracyjne. Jest to cudowny sposób jak już pisałam na odstresowanie i wykazanie się kreatywnością. Jak masz coś z czym chciałabyś się ze mną podzielić to zrób to! Będzie mi bardzo miło! W końcu naszą cechą narodową jest zaradność 😉
Zaneta mówi: :
Fajnie pomalowałaś te mebelki , ja toaletkę pomalowałabym na biało (nie przepadam za takim kolorem drewna) generalnie jest ona prześliczna , Zauważyłam , że mieszkacie też w starym domu jak mu bo zamiast klamek w drzwiach wewnątrznych macie „gałki” chyba tak to się nazywa 😁
KarolinaB mówi: :
Tak. Jest to dom z XVII wieku 🙂 A co do mebelka to mamy już taki biały …