Styl życia

[:pl]Emigracja nie jest dla wszystkich! [:]

[:pl]Emigracja nie jest dla wszystkich, wbrew panującym wyobrażeniom. Bo też co to wziąć plecak i wyruszyć w świat? Nic. Jeśli masz 20 parę lat i wszystko jest niemal przed tobą. Z wiekiem coraz mniej nam się chce. I tutaj nawet jeśli byśmy codziennie czytali książki motywacyjne i mieli wytapetowane ściany cytatami Steva Jobsa to wiek i starzenie się jest rzeczą nieuchronną, a nasze życie nie ma niezliczonych szans. Niestety wszystko ma swoje datę ważności; realizacja marzeń, posiadanie dzieci, wybudowania domu czy nawet możliwość wzięcia kredytu.

Przekonuję się, że wyemigrowałam niemalże na ostatni dzwonek. Teraz to wątpię czy by mi się chciało.

Ale żeby móc wyemigrować i ostatecznie osiąść zajęło mi to jakieś 10 lat. Lata wielu wzlotów i upadków, chęci i niechęci, miłości i nienawiści.

I jeśli ktoś w tamtym czasie by mi powiedział, że będę żyć w małej miejscowości w południowo – zachodniej Francji z Francuzem zapoznanego na Tinderze, w domu z XVII wieku i pracowała dla agencji nieruchomości, podróżując po całej Francji to uznałabym tą osobę za niespełna rozumu. A tak właśnie się stało.

Ja, Karolina mieszkam we francuskim Pcimiu Dolnym w którym jest 1.665 mieszkańców, kościół, sklep spożywczy, piekarnia, 2 bary, salon Renault, 2 salony fryzjerskie, szkoła, poczta, poradnia lekarska z jednym jedynym lekarzem i tyle. Nie ma metra, gonitwy za przetargami, korków, ciasnych mieszkań, tea- trów, kina i cotygodniowego wyjścia do klubu. Tutaj bardziej prawdopodobnie jest spotkać krowę czy owce aniżeli mężczyznę w garniturze.

Cyryla zapoznałam na Tinderze. I jak się okazuje bardzo użyteczna aplikacja nie tylko w dużych miastach, ale i na wsi w której gęstość zaludnienia wynosi 51 mieszkańców na km2.

Niemalże od razu zaczęliśmy mieszkać razem w ogromnym domu z XVII wieku. Przez pierwsze dwa lata razem go remontowaliśmy; kładzenie kafelek, paneli podłogowych, malowanie, tapetowanie ścian. Tak by każdy z nas; Cyrille, jego 11 letni syn i ja miał swoją przestrzeń i by tym samym wszystkim się żyło miło i przyjemnie.

Dom nadal wymaga pracy tj; wyremontowania poddasza, fasady czy wykończenia mniejszego domu, który ma być domem na wynajem. Jednakże to nie szkodzi, ponieważ powolny remont uświadamia mnie, że nic w życiu nie dzieje się od razu. A świadomość, że ten dom liczy sobie przeszło 400 lat daje mi do zrozumienia, że jestem tylko w nim gościem. Tak jak często właściciele chateau mówią o sobie, że są tylko tutaj przejściowo, tak samo przejściowo byli pokolenia przed nimi i będą po nich.

Domy z kamienia mają coś w sobie z nieśmiertelności. Oczywiście by trwały, wymagają troski, tak też troszczymy się o nasz dom by mógł służyć kolejne 400 lat innym.

Emigrując uczysz się i tworzysz na nowo wszystko to co niektórzy mają z wyssanym mlekiem matki pozostając w tym samy miejscu przez całe życie. I tak tworzysz; nowe relacje przyjacielsko-koleżeńskie, nową sieć potrzebnych kontaktów, zapoznajesz lokalną obyczajowość, kuchnie i zwyczaje.

By właśnie to wszystko zrobić od samego początku zapraszałam ludzi do nas do domu by im ugotować pierogi, zupę ogórkową czy kopytka. By tym samym znaleźć powód by móc ich zaprosić i zapoznać z kuchnią z Polski. Niektóre relacje skończyły się na jednorazowej kolacji a inne trwają. I to należy wpisać na listę zysków i strat. C’est la vie !

Jestem dumna, że mam teraz przyjaciół na których wiem, że będę mogła na nich liczyć w razie problemów. A wszyscy którzy mówią, że Francuzi są tacy i siacy szczerze polecam wyjścia do nich i zaproponowania zjedzenia z nimi posiłku. Oraz mówić do nich w ich ojczystym języku bo oni tutaj na wsi nie będą mówić we wszystkich językach świata by się z tobą zintegrować.

Jestem jedyną Polką w moim Pcimiu Dolnym i nie wymagam, aby nawet mój chłopak mówił do mnie po polsku. Cieszę się, że właśnie dzięki niemu znacznie przyśpieszyłam moją mowę po francusku. A wszystkim moim francuskim przyjaciołom powiedziałam by mnie korygowali jeśli źle wymawiam pewne słowa. I tak przez cały czas czegoś się uczę.

I jeśli by ktoś mi zadał pytanie czy żałuję wyjechania z Polski? Z całą pewnością odpowiedziałabym; żałowałabym przez całe życie, że nie mieszkałam we Francji – kraju do którego mnie zawsze ciągnęło.
Mieszkanie i życie we Francji zrobione ! Teraz pora na inne wyzwania!

Oraz tekst, który napisałam do „Wysokich Obcasów” z serii Polki bez Granic

Wiem, że poradzę sobie wszędzie. Poza Polską


  1. Oglądałam wczoraj „Jestem z Polski” z Pani udziałem – byłam zachwycona!Odszukałam Panią przez google i zamierzam czytać bloga.Kilka lat temu byłam we Francji,w Cassis,ale to za mało….Póki co pozdrawiam bardzo serdecznie z Ustronia – Jola.

    • O jak fajnie! Dziękuję. Cieszę się bardzo, że podobał się Pani program z moim udziałem. Czytając bloga na pewno Pani jeszcze większej ochoty by przyjechać do Francji 🙂 Pozdrawiam ciepło Karolina

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

MOJA HISTORIA Z CHÂTEAU DU PAYRE, CZYLI JAK WYEMIGROWAĆ I ZAMIESZKAĆ W ZAMKU

Historia z Château du Payre to przypadek i ogromne szczęście któremu jednemu jak i drugiemu bardzo pomogłam.