Styl życia

[:pl]Retrospektywna wystawa malarstwa Miro w Le Grand Palais w Paryżu i mój powrót do tworzenia.[:]

[:pl]Kiedyś sobie powiedziałam i nadal nieraz sobie powtarzam, że nie ma czegoś tak męczącego i nudnego jak wystawy sztuki. I owszem są takie wystawy i takie miejsca, które skutecznie mnie zniechęciły do oglądania i obcowania z sztuką. Jednakże są pewne wyjątki do jednych z nich należy Miro, którego zawsze uwielbiałam i sądzą, że to moje uwielbienie do niego już nigdy nie przeminie.

Jest kilka jego obrazów, które mnie zachwycają i dogłębnie poruszają. Tak, że stojąc przed nimi płaczę…
Jeśli płaczę to oznacza, że coś musi być w jego twórczości co mnie porusza.

W październiku 2018 pojechałam wraz z Cyrylem do Paryża do pracy by później w sobotę zobaczyć retrospektywną wystawę dzieł Miro w Grand Palais. Ogromna wystawa licząca około 150 dzieł; szkiców, akwarel, obrazów, rzeźb i ceramik. W każdej sali tłumy jednakże nie powoduje to „złego odbioru sztuki”.

Dla mnie Miro to przede wszystkim malarstwo. Każdy etap jego malarstwa jest dla mnie zachwycający zarówno ten początkujący figuratywny jak i ten końcowy totalnie abstrakcyjny. Jakoś tak jest, że Miro i ja  nie musimy sobie zbyt wiele tłumaczyć. Wystarczy mi patrzeć na jego malarstwo by się zachwycić i nabrać apetytu na malarstwo czy sztukę.

Uwielbiam jego zaangażowanie w sztukę. Nie tworzył jej by stać się gwiazdą internetu czy najlepiej zarabiającym artystą. Tworzył ją bo to sprawiało mu radość. Tworząc sztukę był szczęśliwy. I też po co by miał robić co innego skoro wiedział co jest dla niego ok. Szczerze mu gratuluje i hyle czoła. Hyle czoła jego talentowi, ale przede wszystkim jego zaangażowaniu i wytrwałości. Bo też po co ci talent kiedy nic nie robisz. Miro pracował do końca swoich dni. Przez całe życie jak się czymś znudził to szukał innych form wyrazu i dlatego w jego twórczości znajdziemy nie tylko akwarele, malarstwo małoformatowe ale i obrazy wielkoformatowe, rzeźby, ceramikę, scenografie i kostiumy do teatru, murale ceramiczne … 70 lat intensywnej twórczej pracy.

Za sprawą tej wystawy po raz któryś przekonałam się, że lubię sztukę. Tą sztukę bez kontekstu rynku sztuki bez hajsu, który za nią stoi, ale sztukę samą w sobie. Po prostu sztukę tworzoną przez ludzi, którzy tworzą ją z pasji a nie z chęci zarobienia milionów. I choć jego dzieła są teraz warte miliony to jednak jego chęcią tworzenia nie były te miliony, ale radość tworzenia. Te miliony to spekulacje takie same jak spekulacje w nieruchomościach. Bo zawsze znajdą się tacy, którzy będą chcieli na tobie czy na tym co robisz zarobić.

Tak samo hyle czoła przed moim przyjacielem Jean – Claude, który przez całe życie uprawia i sprzedaje warzywa i owoce. Jestem jego wielką wielbicielką nie dla tego, że jestem weganką, ale jego wytrwałość, prostolinijność, elegancja, dobroć są dla mnie wartościami najbardziej cenionymi i zawsze poszukiwanymi wśród ludzi. On ma je wszystkie oraz wiele, wiele innych.

Doskonale pamiętam to uczucie wolności i radości, które mi dawało tworzenie; malowanie, fotografowanie czy szycie. Nie ważna była forma, najważniejsza była chęć tworzenia. Chęć i zdolność stworzenia bez potrzeby szukania odpowiedzi w Google. Stworzenia dzieła za pomocą dostępnych tobie materiałów i danego talentu. Tyle! Bez zbędnego zadawania sobie pytania czy to sens czy nie. Bez szukania potwierdzenia twoich ambicji w kanonie dzisiaj przyjętych aspiracji. Robisz bo tak ci w duszy gra bez Google, bez Blogera, bez YouTubera z napompowanym ego. Tworzysz bo to twoja energia, dzięki której odczuwasz życie.

To cholernie ważne poczucie wolności nawet jeśli nie ma wolności absolutnej to jednak ty mając zaufanie do samego siebie, wiedząc kim jesteś i na co cie stać jesteś wolny. Miro na pewno był wolnym człowiekiem, tak samo jak ja będąc w liceum i na początku studiów ASP później gdzieś to wszystko zbanalizowałam / zatraciłam w poszukiwaniu zarabiania pieniędzy. I tak jak pieniądze są potrzebne do życia tak też coraz bardziej się przekonuje, że ja bez twórczości umieram nawet jeśli czas kiedy umierałam z głodu nie mając pieniędzy tak teraz umieram z głodu z braku tworzenia.

Tak więc ten rok będzie moim powrotem do tworzenia. Mam nawet garaż w moim domu, który przerobie na pracownie. Ten rok będzie rokiem wielu zmian; stanę się właścicielką domu, będę przeprowadzać całą masę remontów, dekoracji wnętrz po to wszystko by w całości wykończyć dom i wydzielić w nim przestrzeń do mojego bazgrania po płótnie czy polerowania mebli 😉

www.grandpalais.fr[:]


Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

MOJA HISTORIA Z CHÂTEAU DU PAYRE, CZYLI JAK WYEMIGROWAĆ I ZAMIESZKAĆ W ZAMKU

Historia z Château du Payre to przypadek i ogromne szczęście któremu jednemu jak i drugiemu bardzo pomogłam.