Chateaux

[:pl]Amerykański sen o chateau[:]

[:pl]Zawsze nosimy jakieś wyobrażenie o sobie, swoim mężu, dziecku, kraju w którym żyjemy czy do którego emigrujemy … Wyobrażenia są integralną częścią nas i to one często decydują o naszych wyborach czy nawet naszym życiu.
 
Moje wyobrażenie o Francji zostało ukształtowane na podstawie filmu „Niebieski” Krzysztofa Kieślowskiego. I być może gdyby nie ten film, nigdy nie zamieszkałabym we Francji.
Życie jednak jest doskonałym weryfikatorem naszych wyobrażeń i przekonań, dzięki czemu potrafimy się przekonać jak nasze wyobrażenie było dalekie lub bliskie rzeczywistości.
 
Jakiś rok temu poznałam sympatyczną i majętną Amerykankę, która w 2008 roku wraz z mężem postanowiła kupić chateau będące w ruinie i wyremontować go według swojego wyobrażenia o elegancji i Francji.
Jednak przez fakt, że jedyną osobą, która mieszka i opiekuje się chateau jest stróż i przez większość czasu budynek pozostaje pusty, to postanowiono go sprzedać.

Ze zdumieniem, niedowierzaniem i zaciekawieniem chodziłam po każdym zakamarku chateau by móc sfotografować to co mnie w tym momencie otaczało. Mój chłopaka będący Francuzem przecierał oczy i nie dowierzał w jaki sposób został „odrestaurowany” budynek mający przeszło 200 lat.

To co zostało zrobione trudno nazywać renowacją, raczej nazwałabym  to gruntowną dewastacją przeszłości.

Chateau zostało wyremontowane – czy niemalże zbudowane w środku od nowa i nie pozostawiono przy tym najmniejszego śladu poprzedniego wystroju, atmosfery czy historii. NIC! RIEN! NADA!
Trochę tak jakby wjechał buldożer i wyrównał wszystko do zera. Przeszłość została potraktowana jak wróg czy bakteria, którą trzeba wyeliminować środkiem bakteriobójczym i odkażającym.

Zastanawiam się tylko po co kupować coś co jest stare by później z tego zrobić nowe?

Tak nowe, że ma się wrażenie jakby w ogóle nie było stare. To trochę jak być kobietą po czterdzieste i robić wszystko by wyglądać jak nastolatka. No właśnie!
Kiedy kończyliśmy zdjęcia, właścicielka chateau poprosiła nas zrobienie portretu w chateau, bo jak powiedziała jest to ostatnia szansa by zrobić jej profesjonalne zdjęcia w miejscu pełnego uroku i elegancji…dodając życzenie,by na zdjęciu wyglądała tak młodo jak ja…

To doskonale odzwierciedla jej sposób myślenia o przemijaniu. Nie akceptuje go! Oznaki przemijania na twarzy wymaże operacją plastyczną, a wnętrze XVIII chateau zastąpi nowobogackim wystrojem.

Nie ma nic bardziej ilustrującego przemijanie jak właśnie chateau – giganty architektoniczne, które ostały, przeżyły swoich pomysłodawców, fundatorów, architektów, budowniczych, kilkadziesiąt pokoleń. Te giganty są jakby nie wzruszone przemijaniem ludzkiego życia. Taka też jest ich rola – by przetrwać. I być materialną pamięcią czyjego kiedyś ważnego życia, które zdecydowało je zbudować. Chateau jako miara ludzkiego ego.

Kiedyś podczas mojego samotnego spaceru w ogrodzie pałacu w Guzowie pod Warszawą uświadomiłam sobie, dlaczego miałam tak ogromną słabość do pałaców.
 Było to wynikiem nie akceptacji mojej historii, mojej rodziny z którą się nigdy nie utożsamiałam. Szukałam historii, która by ją zastąpiła i z którą bym się utożsamiła. Wielkie Historie i Wielkie Pałace To Jest To! To jest na moją miarę! Widać jak na dłoni, że to wszystko było wynikiem braku oparcia, kompleksu, wyolbrzymionego ego, za którym kryje się strach i pustka.

Poniekąd chciałam zastosować ten samą strategię wymazywania, niszczenia, braku akceptacji co właścicielka chateau. Moje wyobrażenie o samej sobie było tak samo błędne jak wyobrażenie Amerykanki o elegancji i Francji …
Opuszczając chateau minęliśmy chińską rodzinę będącą w trakcie jego zwiedzania.

Kolejnych, którzy chcą sobie coś wymazać mając mylne pojęcie o samych sobie – bo też co ma Chińczyk do XVIII – wiecznego francuskiego pałacu odnowionego według amerykańskiego wyobrażenia o francuskiej elegancji…
[:]


Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

MOJA HISTORIA Z CHÂTEAU DU PAYRE, CZYLI JAK WYEMIGROWAĆ I ZAMIESZKAĆ W ZAMKU

Historia z Château du Payre to przypadek i ogromne szczęście któremu jednemu jak i drugiemu bardzo pomogłam.